Szybkie samochody

Z Mateuszem Woskresińskim spotykamy się w jego firmie. Na zewnątrz stoją samochody, które przypominają te znane z torów wyścigowych. Różnica polega na tym, że - w przeciwieństwie do wyścigówek - mają wszystkie elementy niezbędne do jazdy po ulicach.

 

To nie jest tania zabawa. Spojlery i poszerzenie samochodu - 7,5 tysiąca zł. Poprawienie zawieszenia - 14 tysięcy zł. Na podrasowanie czerwonego bmw, które stoi przed warsztatem, właściciel wyłożył około 100 tysięcy złotych. - Do mnie przychodzą ci, których na to stać - mówi Mateusz.

Chętnych jednak nie brakuje, bo - jak mówi Mateusz - "każdy chce odreagować, rozerwać się". - Ktoś gra w badmintona, ktoś się ściga po ulicach. Czy to ryzykowne? Ryzyko zawsze jest - zamyśla się.

 

 

"Znam tego chłopaka, nic mu nie grozi"

Chociaż dla zabawy ryzykują życiem swoim i innych uczestników dróg, Mateusz twierdzi,  że żaden z jego klientów nie miał poważnego wypadku. - Czasem mówią, że było o włos. Czasami i tego włoska zabraknie i rozbity samochód ląduje w warsztacie. Ale o rannych jeszcze nie słyszałem - zapewnia.

Kiedy pytamy, czy mają problemy z prawem, Mateusz się zamyśla. - Zazwyczaj tak. Mandaty są normą. Niektórzy za swoje wyczyny stracili prawo jazdy. Tak czy inaczej jeżdżą.